czwartek, 25 maja 2017

Recenzja: Gejsze (Hanamikoji)

Tytuł: Gejsze

Autor: Kota Nakayama

Gracze: 2

Wiek: 10+

Czas gry: ok. 20 min.

Wydawca w Polsce: Nasza Księgarnia

 

Grę do recenzji przekazało wydawnictwo Nasza Księgarnia

Gejsze to polskie wydanie, gry karcianej Hanamikoji, w której będziemy starali się zdobyć przychylność gejsz poprzez ofiarowywanie im różnych prezentów.



Spacer uliczką gejsz

 

W zgrabnym, niewielkim pudełku znajdziemy zestaw kart, płytki przedstawiające tytułowe gejsze, osiem znaczników akcji, po cztery dla każdego gracza oraz żetony przychylności. Pierwszym co oczywiście rzuca się w oczy jest piękna grafika utrzymana w mangowej stylistyce. Moim zdaniem dodaje to grze klimatu i jest na tyle profesjonalnie wykonane, że nawet przeciwnikom tego stylu nie powinno przeszkadzać. Doskonale obrazują to słowa mojej koleżanki, która zupełnie nie obraca się w klimatach japońsko-mangowo-komiksowych, po rozpakowaniu pudełka: Ojej, jakie to piękne.

Polska okładka różni się od oryginalnego wydania. Trochę szkoda, ale zakładam, że ma to częściowo związek ze zmianą tytułu. Hanamikoji to główna ulica dzielnicy Gion w Kioto w Japonii, na której można spotkać gejsze śpieszące do swoich zajęć. Taki właśnie obrazek przedstawiam pierwotna okładka - gejsza spacerująca nocą wśród płatków kwiatów (być może kwitnących wiśni) po pięknie oświetlonej japońskiej uliczce.

Polski tytuł został zamieniony na Gejsze - bardziej zrozumiały w naszym kraju, a na okładce przedstawione są  te same gejsze, które później pojawiają się na płytkach. Oryginalny tytuł został natomiast zachowany na dolnej części pudełka. Niby drobiazg, a cieszy. 

Równie miłą niespodzianką są karty gejsz, które w polskiej wersji zostały zastąpione grubszymi płytkami. Dzięki temu nie trzeba tak bardzo obawiać się o ich uszkodzenie. Sam design płytek jest dość ciekawy. Jeśli przyjrzymy się dokładnie i znamy kanji (lub spędzimy chwilę czasu na poszperaniu w słowniku), to możemy dowiedzieć się jak mają na imię nasze gejsze.


Ponadto, numery umieszczone na płytkach oznaczają zarówno ilość punktów, które zdobywamy za przychylność danej gejszy, jak i ilość kart prezentów w wybranym kolorze, które znajdują się w talii.

Karty są dosyć sztywne i lekko śliskie, co według mnie ułatwia tasowanie. Po kilku partiach wyglądają jak nowe, mimo to, na pewno je zakoszulkuję, bowiem ilustracje bardzo mi się podobają i szkoda by było żeby się zniszczyły.

Instrukcja w formie małej książeczki jest przejrzysta, z dużą ilością przykładów, które pomogą w pełni rozumieć zasady gry.


  

 

Jak oczarować gejszę? 

 

Na początku każdy z graczy otrzymuje 6 kart przedstawiających przedmioty, które można podarować gejszom, ale każda z pięknych dam przyjmuje tylko prezent w swoim kolorze. Jedna karta ląduje nieodkryta w pudełku, powoduje to że gra jest bardziej interesująca, nie jesteśmy  w stanie w 100% przewidzieć co przeciwnik ma na ręce.

Gracze w swojej turze dobierają kolejną kartę, a następnie zagrywają jedną z czterech dostępnych akcji: sekret (odkładamy zakrytą kartę, która na koniec rundy zostanie dodana do naszych prezentów), eliminacja (odkładamy dwie zakryte karty, które wypadają z gry), kompromis (wykładamy trzy karty, jedną z nich przeciwnik zabiera i dokłada do podarowanych gejszom prezentów, pozostałe dwie dokładamy do gejsz po naszej stronie), podwójny podarunek (wybieramy cztery karty i dzielimy na pary, jedną z par zabiera przeciwnik, druga para pozostaje dla nas).

Każdą z akcji możemy wykorzystać w grze tylko jeden raz o czym przypominają nam dwustronne żetony, które po użyciu obracamy na szarą stronę.

Na zakończenie rundy sprawdzamy komu, poprzez podarowanie większej liczby prezentów, udało się zdobyć sympatię kolejnych gejsz. Gra trwa do momentu, gdy któraś ze stron zdobędzie przychylność minimum czterech lub jeśli zdobędziemy co najmniej jedenaście punktów od przychylnych nam gejsz.

Moim zdaniem, mechanika pozwalająca przeciwnikowi jako pierwszemu wybierać z naszych kart bardzo tutaj pasuje. Nadaje rozgrywce pewnej grzeczności i elegancji, która  nieodparcie kojarzy mi się z Japonią. Zmusza nas także do zastanowienia się nad swoim ruchem. Jakie karty dobrać, żeby przeciwnik pozostawił mi to, co chcę? Jak utrudnić mu wybór, co zagrać żeby było to najkorzystniejsze dla mnie? Te pytania bardzo często będą przemykać Wam w myślach w trakcie rozgrywki.


Ocena 

 

Hanamikoji po raz pierwszy wpadło w moje ręce jeszcze zanim pojawiło się polskie wydanie. Już wtedy urzekło mnie pięknymi ilustracjami w mangowym klimacie, interesującą rozgrywką i prostymi zasadami. Tym bardziej ucieszyłam się na wieść o polskiej wersji i nie zawiodłam się. Zadziwiające, że przy tak niewielkiej ilości elementów dostajemy grę, przy której faktycznie trzeba pomyśleć, z dużą regrywalnością i ciekawą mechaniką.

Dużym plusem jest także to, że gra nie jest bardzo długa. W moim przypadku najdłuższa rozgrywka trwała cztery rundy, co nie było jakoś nadmiernie odczuwalne. Gracze byli na tyle skupieni nad swoimi ruchami i próbie przejęcia kontroli nad "planszą", że w żadnym wypadku nie skarżyli się na potrzebę rozegrania kolejnej rundy.

Nie jest to może gra, w którą będziemy grać pięć partii pod rząd, ale to solidny tytuł, który warto mieć w swoich zbiorach, zwłaszcza jeśli ktoś lubi spokojne gry wymagające zastanowienia się nad kolejnym posunięciem, ale jednocześnie zahaczające gdzieś leciutko o blef.


Pozostałe zdjęcia



DLA BIBLIOTEK


TARGET - gra od 10 lat, będzie podobała się także osobom dorosłym. Wymaga logicznego myślenia i podejmowania odpowiednich decyzji. Ze względu na tematykę i ilustracje może przypaść do gustu osobom zauroczonym Japonią oraz fanom japońskiego komiksu - manga.

KOMPONENTY - niewielka ilość, raczej trwałych komponentów, można zaopatrzyć się w koszulki na karty

ROZMIAR - malutkie pudełko, gra nie wymaga dużo miejsca, spokojnie zmieści się na jednym stole

CENA - ok. 30 zł

CZAS GRY - ok. 20 minut

LICZBA OSÓB - gra tylko na 2 osoby, ale i takie przydają się w bibliotecznych zbiorach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz