środa, 26 lipca 2017

Relacja: Bazyliszek - Fantastyczny Festiwal Gier Bez Prądu

W miniony weekend w Warszawie odbył się Bazyliszek czyli Fantastyczny Festiwal Gier Bez Prądu. Już od piątku wieczorem można było przyjść i wziąć udział w licznych sesjach, prelekcjach, a przede wszystkim pograć w dość pokaźną ilość gier planszowych. W trakcie trwania festiwalu była dostępna wypożyczalnia gier, jak również pojawiło się kilka wydawnictw reklamujących swoje planszówki.

My dotarliśmy w sobotę ok. godziny 14. Żar się z nieba lał, a sala gimnastyczna, w której stały stoliki dla graczy pękała w szwach. Udało nam się złapać jeden wolne miejsce i śmiało ruszyliśmy ku wypożyczalni. W nasze ręce wpadł Relic: Tajemnica Sektora Antian - na pudełku widniała informacja że mechanizm gry jest oparty na Talismanie. Warhammer 40k połączony z Talismanem? To zdecydowanie wzbudziło nasze zainteresowanie i mięliśmy ogromną ochotę zagrać. Otworzyliśmy pudełko, obejrzeliśmy bardzo fajnie wykonane miniaturowe popiersia postaci, zerknęliśmy na mnogość elementów, chwyciliśmy za instrukcję i... okazało się, że rozczytanie całości w duchocie i harmidrze jakie panowały na sali przerosło nasze możliwości. Relic wrócił na półkę w wypożyczalni, a my postanowiliśmy przy najbliższej możliwej cichszej okazji zaznajomić się z tym tytułem.  Nauczka na przyszłość: jeśli idziesz w miejsce gdzie będzie dużo ludzi i wypożyczalnia, sprawdź listę dostępnych gier, wybierz te które cię interesują, a następnie przeczytaj instrukcję w domu. Zwłaszcza jeśli planujesz zabrać się za jakiś obszerny tytuł.

Relic board game

Potem skierowaliśmy się do gier prezentowanych przez wydawnictwa. Na pierwszy ogień poszedł prototyp karcianki od Quantum Games - Elementum. W grze tej wcielamy się w rolę magów toczących ze sobą pojedynek na zaklęcia oparte na jednym z czterech żywiołów. Na początku rozgrywki umieszczamy na środku stołu w losowej kolejności karty źródeł mocy. Następnie przez trzy rundy za pomocą draftu  wybieramy zaklęcia i przypasowujemy jej odpowiadającym im żywiołom. Każda z dokładanych kart daje nam jakiś efekt w trakcie gry lub punkty na jej koniec. Liczba punktów bardzo często zależy od położenia karty, jej sąsiedztwa z innymi lub aktywacji za pomocą specjalnych kamieni mocy. Elementum dosyć mocno kojarzy mi się z Poprzez Wieki. Mamy tu podobny sposób rozgrywki: draft, składanie kombosów w oparciu o typy kart. Z drugiej strony tutaj wszystkie wyłożone zaklęcia zostają na stole do końca gry. W Elementum mamy też możliwość zagrania w więcej osób (do czterech).

elementum card game

Co do warstwy graficznej nie powala, ale też nie jest brzydka - po prostu mało urozmaicona. Na kartach znajdują się symbole mające w założeniu ułatwić rozpoznawanie ich typów. W pierwszej grze nie zwracałam na nie uwagi, być może po większej ilości rozgrywek i ich zapamiętaniu okazałyby się przydatne. Elementum wydaje się być grą szybką (poza kilkoma pierwszymi rozdaniami, w których będziemy przyzwyczajać się do zawartości kart), dynamiczną, a jednocześnie wymagającą trochę pogłówkowania. Jak większość gier karcianych jest też losowa, ale w sposób który niespecjalnie przeszkadza, a raczej urozmaica rozgrywkę i zapewnia regrywalność. Malutkim minusem może być ilość miejsca potrzebna do gry, kolumny kart mają tendencję do wydłużania się poza stół ;) Po pierwszej partii gra nam się spodobała i czekamy na wydanie - podobno niebawem pojawi się na wspieram.to.

Clank! to gra od jednego do czterech graczy, która niebawem pojawi się na polskim rynku za sprawą Lucrum Games. Nam na razie udało się zagrać w wersję anglojęzyczną i muszę przyznać, że jestem podekscytowana. Clank! to deck-building, w którym wcielamy się w rolę złodziei, którzy postanawiają urządzić zawody, a przy okazji napchać sobie  kieszenie. Tym razem padło na jaskinie bogate w skarby i artefakty pilnowane, a jakże, przez smoka (a właściwie smoczycę). Naszym zadaniem jest wynieść jak najwięcej skarbów, w tym minimum jeden artefakt.

Początkowa talia składa się z 10 kart i to za ich pomocą możemy wykonywać wszystkie akcje (poruszać się po jaskiniach, walczyć z napotkanymi potworami, dokupować karty wzbogacające talię). Bardzo fajną mechaniką w grze jest tytułowy Clank! - czyli hałas jaki robimy podróżując po podziemiach. Jest on reprezentowany przez małe kosteczki w kolorach graczy. Gry w trakcie gry ostanie wylosowana karta z atakiem smoka kosteczki wrzucamy do wspólnego worka, losujemy tyle ile wskazuje nam plansza (to już jest zależne od naszych poczynań i od tego jak bardzo nimi zdenerwowaliśmy smoka), na koniec każdy z graczy dostaje tyle obrażeń ile kostek w jego kolorze zostało wylosowanych. Dość łatwo wywnioskować, że im mniej hałasu narobimy, tym mniej uwagi smoka przyciągamy i mamy większą szansę na wyjście cało z tej przygody. Jeśli ktoś zginie (lub wyjdzie z jaskiń) zaczyna się końcowa faza gry. Przez cztery rundy pozostali gracze mają możliwość wykonywania ruchów (najczęściej zmykają do wyjścia w podskokach) podczas gdy smok, co rundę atakuje ze zwiększoną mocą. Po czwartej rundzie ci nieszczęśnicy, którzy jeszcze są w podziemiach zostają zmieceni. Pół biedy jeśli stało się to w górnej warstwie jaskiń (wtedy zatrzymują zebrane punkty), jeśli zginą głębiej, niestety tracą wszystko.

clank! board game

Dobra jakość wykonania, ciekawy temat i dobrze dobrana do niego mechanika sprawiają, że grało się naprawdę przyjemnie. Nie przeszkadza mi nawet losowość kart, czy możliwość że odpadnę z gry przed wszystkimi i będę musiała czekać cztery rundy na zakończenie. Jedyny zarzut z mojej strony to, to, że mimo dość dynamicznej i szybkiej rozgrywki nie jest ona odporna na lekkie przestoje. Przy Clanku! bawiłam się świetnie i mam nadzieję, że jeszcze nieraz do niego wrócę, aby okraść smoka z kosztowności .

Kolejną grą, do której podeszliśmy był Century: Korzenny Szlak. Sporo słyszałam o tej grze, ale jak do tej pory nie miałam okazji jej przetestować. W Korzenny Szlak może grać od dwóch do pięciu graczy, my zasiedliśmy w trójkę. Gra polega na kupowaniu, ulepszaniu i wymienianiu przypraw (kolorowych kostek) za pomocą kart, a następnie zdobywaniu punktów poprzez ułożenie odpowiedniej kombinacji przypraw. Karty zdobywamy płacąc za nie, (cóż za niespodzianka ;)) przyprawami. Przez całą grę budujemy sobie silniczek, który pozwoli nam na korzystne zamiany kostek i da różne możliwości ich pozyskiwania.

Gra jest szybka, nie dłuży się, trzeba tylko uważać z nadmiernym kupowaniem kart, bo można się odrobinę pogubić przy większej ich ilości. Temat gry jest trochę oderwany, moglibyśmy handlować czymś zupełnie innym, ale piękne i klimatyczne ilustracje nadają rozgrywce smaku. Korzenny Szlak urzekł mnie prostotą zasad, które można wytłumaczyć w kilka minut, jak również wykonaniem i odpowiednią dozą kombinowania. Zdaje się, że znalazłam kolejną grę, do której będę wracać.

Century Spice Road board game

Na koniec, już nieco wymęczeni zdecydowaliśmy się na partię Smoczych Kości. Gra ta jest trochę wariacją na temat kościanego pokera. Jej celem jest pokonanie smoka, jednak żeby to zrobić najpierw trzeba zebrać odpowiednio wielką armię. Służą nam do tego kości, jeśli wyrzucimy punktowaną kombinację dostaniemy przypisaną jej liczbę wojska. Jest jeszcze czerwona kostka, która podwaja uzyskany wynik lub powala zdobyć kartę z magicznym przedmiotem (jeśli wyrzucimy na kostce dwa toporki) lub zabiera nam możliwość rzucania częścią kości (jeśli wypadnie smok). Z wojskiem idziemy na gadzinę i znów rzucamy kośćmi. Tym razem kombinacje odbierają nam wojsko, a czerwona kość zadaje obrażenia smokowi. Mimo ładnego wykonania Smocze Kości jakoś nam nie podeszły. Bardzo, bardzo duża losowość, nie możliwość zostawiania kości do późniejszych układów sprawiły, że gra się nam dłużyła i w sumie cieszyliśmy się gdy udało się zabić smoka za pierwszym razem. Perspektywa ponownego zbierania wojska wydawała nam się zbyt przerażająca ;)

Dragon Farkle board game

Dragon Farkle elements

Na festiwalu pojawił się także Paladynat z Labiryntem Śmierci. Niestety znów nie udało nam się zagrać i musimy to koniecznie nadrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz